Cisza! – dobry sposób na efektywność?

ławka

Codziennie snujemy różne plany, zadania do wykonania w bliższej lub dalszej przyszłości czy tworzymy w myślach albo na papierze listy spraw do ogarnięcia. Dochodzą do tego różne niezaplanowane rzeczy, obowiązki zawodowe bądź związane ze szkołą. Nieustannie zabiegani dążymy do ich realizacji, chcemy jak najszybciej mieć jak najwięcej spraw z głowy. To normalne. Jednak z tego wszystkiego może w pewnym momencie postać ogromny natłok myśli. Też tak mam czasami i jak się okazało, brakuje w tym całym zamieszaniu właśnie ciszy. Ona potrafi całkiem nieźle poprawić własną efektywność!

Kiedy rzeczywistość robi psikusa…

Chyba każdemu choć raz, a z reguły więcej niż raz zdarza się taki dziwny okres, że milion rzeczy do wykonania spada na człowieka w krótkim czasie. One działają jak magnes i wychodzi taki paradoks, że jak w danym dniu lub tygodniu mamy dużo rzeczy do ogarnięcia to dochodzą jeszcze kolejne nieprzewidziane. Ot tak, żeby nie było nudno i robi się nieco hardcore’owo. Też to zauważacie?

Wtedy w pewnym momencie ma się kompletnie wszystkiego dość, jakiekolwiek ambicje kompletnie odchodzą na bok. Dochodzi do tego zmęczenie, a produktywność spada niczym z prędkością światła. Chęci do tego wszystkiego brak. Przeładowanie sprawami na „już” powoduje, że niekiedy zapomina się o niektórych mało istotnych kwestiach, choć jest się w 100% przekonanym o ich realizacji. Niedawno sam popadłem właśnie w taki stan. Wiadomka, na pewne rzeczy nie ma się wpływu, ale w tym wszystkim potężnie pomocny jest odpowiedni…

fot. pixabay.com

czill.

Nic odkrywczego jak wszystko u mnie na blogu, heh! Nie od dziś oczywistym jest, że proste i łatwe rozwiązania są niejednokrotnie najlepsze. Wiele razy to powtarzam, gdyż zdecydowanie ma to sens. O co chodzi z tym odpoczynkiem? Już wyjaśniam! Jakże często, a nawet codziennie kiedy mamy wolny czas albo przychodzi wieczór nasz plan na ładowanie baterii wygląda tak: surfowanie po necie, obejrzenie ulubionego serialu bądź filmu, ploteczki z kimś innym itp. Pewna część osób dodaje do tego zestawu aktywności fizyczne i na tym koniec. Zatem szybko ten wolny czas mija, migiem nadchodzi pora na sen, a następnie kolejny dzień. W tym wszystkim zostawiamy ten natłok myśli na bok albo znowu ciągle o różnych rzeczach myślimy, stresując się. Brakuje w tym wszystkim jednego elementu, który być może sprawi, że nasza efektywność, a także nastawienie zmieni się niekiedy o 180 stopni. Dosłownie, ot tak po prostu. 🙂

fot. pixabay.com

W zabieganym świecie

dobrze jest zatrzymać się i zwyczajnie pomilczeć. W domowym zaciszu, na ławce w parku, w ogrodzie czy na kanapie w mieszkaniu. Czasem pomaga rozmowa z inną osobą, natomiast innym razem zwyczajnie cisza. Nic więcej! Cały czas gdzieś biegniemy, spieszymy się, ścigamy z planami i dążymy do sukcesów. Zapominamy o tej ciszy, pozwalającej uporządkować myśli. Wystarczy odłożyć telefon, wygodnie usiąść i na chwilę nie myśleć o czymkolwiek, wsłuchać się ciszę. Ona też ma swój charakterystyczny dźwięk! Ona w każdym miejscu będzie inna. Poza miastem to szum drzew, powiew wiatru i śpiew ptaków. W gorszą pogodę dochodzi do tego dźwięk padającego deszczu, który uwielbiam! <3 Miasto znowu to szum pojazdów, odgłosy tętniącej życiem okolicy. Warto czasem wprowadzić ciszę, by móc później spojrzeć na wiele spraw z zupełnie innej perspektywy. Prawdziwie odpocząć, dać wytchnienie umysłowi. Ta cisza też pozwala tak na świeżo przemyśleć później wiele kwestii, nadać nowy porządek, ocenić ich realizację i urealnić oraz na nowo ukształtować przyszłość. Wystarczy sprawdzić ile daje taka odrobina ciszy w wolnej chwili, pomiędzy zadaniami czy podczas przerwy w pracy. W tym całym sprincie, zabieganiu na moment zatrzymać się i dać ulgę myślom.

Tylko i aż tyle.

Mi niejednokrotnie w ten sposób udawało się spojrzeć na wszystko inaczej, odnaleźć nową energię do realizacji planów i sprawić, by efektywność wskoczyła na zupełnie wyższy poziom. Wtedy w tym wyścigu mimochodem nie pozwala się na zadyszkę i przytłoczenie przez rzeczywistość, która niekiedy potrafi aż za bardzo. Zapewne sami doskonale o tym wiecie. Stosujecie czasami tę metodę?