Od tego wiele zmieniło się. Konkretnie od podobnego zdjęcia jak w nagłówku tego wpisu. Przedstawiało ono niewielkie drzewko jesienną i deszczową porą tuż obok wydziału, na którym w tym czasie studiowałem. Całe moje postrzeganie tego rodzaju fotografii, choć uwielbiałem uwiecznianie różnych kadrów znacznie wcześniej. Zmieniło się jednak moje podejście. Uwierzyłem, że na takim sprzęcie (a nie był najwyższych lotów) jaki posiadam też można. 🙂
Tym wydarzeniem, które miało miejsce już dobrych kilka lat temu był pewien konkurs na Instagramie. Jego tematem przewodnim było odzwierciedlenie klimatu miesiąca listopada. Spontanicznie wziąłem w nim udział, choć rzadko angażuję się w tego typu akcje. Coś tam wrzuciłem, ale nie liczyłem na cokolwiek, bo temat był dość trudny. Niedługo okazało się, że było warto. Kto wie, czy gdyby sprawy potoczyły się inaczej nie byłoby dziś blomatt’a i cyklu #okiemsmartfona. Pomimo tego, że wtedy nic nie wygrałem to moja fotografia została wyróżniona. Jakież było moje zdziwienie, gdyż zrobiłem to zdjęcie dość słabym telefonem. Wcześniej także totalnie nie wierzyłem w swoje umiejętności, bo byłem tylko zwykłym użytkownikiem telefonu bez zwracania uwagi na jakiekolwiek aspekty techniczne. Wiecie, tylko foty w trybie auto i nic poza tym.
Słaba jakość? Niekoniecznie.
Ileż to już razy podczas rozmów z różnymi osobami spotkałem się parafrazując z następującymi stwierdzeniami: „to tylko telefon, zdjęcia będą słabe”, „nie ma szans na zrobienie czegoś sensownego”, „to urządzenie nie jest do tego przeznaczone”. Kiedyś faktycznie tak było, ale przez lata technologie poszły zdecydowanie do przodu. Aktualnie jest w tym zakresie ogromna przepaść między teraźniejszością a przeszłością. Dzisiaj chyba każdy na widok fotki robionej na chociażby 2,3 mpix aparacie stwierdziłby, że zrobione w najlepszym wypadku kalkulatorem. 😀
Niegdyś kilka megapikseli to był szczyt marzeń, natomiast teraz kilkanaście to norma. Coraz śmielej w średnie półki cenowe wkraczają nawet smartfony z aparatem kilkadziesiąt mpix. Rewolucję także przeszły ich możliwości techniczne, które pozwalają podczas wykonywania zdjęć na uzyskanie bardzo wielu niebanalnych efektów. Tak, tak, ale trzeba zajrzeć czasem do specyfikacji sprzętu albo jakże często nuuudnej instrukcji. Ale to nie oznacza, że słabszym fonem nie można zrobić czegoś wyjątkowego. Ostatnio przejrzałem swoje archiwum fotografii z poprzednich lat i byłem w szoku, bo czasem na prawdę udawało się zrobić zdjęcia w całkiem niezłej jakości. Telefonem bez Androida, miliona funkcji i mnogości ustawień manualnych.
Wiesz, kiedy już zainteresujesz się fotografią mobilną to nie trzeba od razu załamywać się ograniczeniami fona. Powiem więcej! Choć dzisiaj nadal daleko mi do najlepszych to wiem, że właśnie nauka na słabszych modelach pozwala konkretnie wykształcić i doszlifować mnóstwo cennych umiejętności. Zdobyć przydatną wiedzę, której być może nawet nie szukałbym na wypasionym smartfonie z dobrym trybem auto. Zatem ważne jest wykonanie, bo nim można bardzo wiele nadrobić.

Fotografia mobilna = niemałe wyzwanie?
Pomimo, iż wiele smartfonów obecnie może odrobinę dorównywać jakością tradycyjnym aparatom to jednak w moim odczuciu nadal są jedynie dobrym uzupełnieniem. Myślę, że jeszcze długo fotografia mobilna nie będzie substytutem tej tradycyjnej, choć ta pierwsza ma istotne zalety. Po pierwsze telefon jest zazwyczaj pod ręką i jest lekki, zatem w ciągu kilku sekund można wyciągnąć z kieszeni i pstryknąć zdjęcie. Po drugie, a zarazem najlepsze, ponieważ każdy kto posiada telefon z sensownym aparatem może zainteresować się tego rodzaju fotografią bez dodatkowych inwestycji. Wystarczy spróbować i po prostu ćwiczyć umiejętności.
Co prawda może z 2,3 mpix aparatu jakość zdjęcia i jego wielkość na ekranie komputera nie będzie powalała, bo to będzie taki mały kwadracik. Jednak już na 5 mpix całkiem nieźle można sobie radzić i poszaleć. Wiem to z własnego doświadczenia, bo tak zaczynałem oraz tworzyłem pierwsze kadry #okiemsmartfona. Podczas podróży, w drodze do szkoły czy w wolnych chwilach mnóstwo fotografowałem jeszcze grubo przed blogowaniem. Zaglądając do nich przed chwilą nadal zaskakuje mnie, że niekiedy udawało mi się całkiem fajne rzeczy ciekawie uchwycić również na takim sprzęcie. A nie było to łatwe, kiedy miało się do dyspozycji podgląd na dość małym ekranie.
Telefony miały wiele mankamentów, makro było niemożliwe do wykonania, aczkolwiek człowiek radził sobie jak mógł. Wtedy liczył się przede wszystkim pomysł. Dzisiaj też jest najważniejszy! Dzięki temu nauczyłem się wykorzystywać pełnię możliwości aparatu w smartfonie, korzystać z ustawień ręcznych oraz umiejętnie omijać braki, a także niedociągnięcia. Ty też tak możesz! Wystarczy sprawdzić jakie opcje drzemią w aparacie Twojego fona. Choć już kilka telefonów używałem to nigdy nie należały do topowych modeli, bo po prostu nie było mnie na nie stać. Poza tym to było i jest nadal w pewnym sensie wyzwanie. Do dziś fotografuję na ponad 4 letnim modelu z 13 mpix aparatem. Co prawda obserwuję nowinki na rynku, ale nie biegnę za nimi. Postanowiłem udowadniać tu na blogu, że można tworzyć wyjątkowe kadry na niekoniecznie modelach z najwyższych półek. Warto tylko spróbować swoich sił, bo trening czyni mistrza. Yaaas!
Moja definicja fotografii mobilnej
Świetnym miejscem do pokazywania ciekawych, malowniczych albo klimatycznych zdjęć jest Instagram. O tyle jest fajny, że pod różnymi hashtagami można znaleźć miłośników tego rodzaju fotografii i zobaczyć jakie cuda tworzą za pomocą smartfonów. Niejednokrotnie są to niesamowite, wywołujące efekt „wooow!” kadry. Jednym z takich jest #okiemsmartfona, który zapoczątkowałem ponad 4 lata temu. Wszystko po to, aby zachęcić do pokazywania, że telefonem można wykonać coś dobrego, ze zdumiewającą jakością. Niekoniecznie na najnowszym telefonie z ogromem funkcji. Zachęcam do dołączania, bo to fajna sprawa i możliwość inspirowania innych. Nieważne czy dopiero zaczynasz przygodę z fotografią mobilną czy już dłuższy czas uwieczniasz kreatywnie ulotne, wyjątkowe czy urzekające swoim pięknem momenty. Może to dobry moment by pokonać bariery oraz opory, skutecznie blokujące przed spróbowaniem swoich sił w fotografii mobilnej?
Często szczególnie na początku przygody stawia się samemu sobie zbyt wygórowane wymagania, zbyt wysoko postawioną poprzeczkę. Dobrze jest w tym wszystkim zastanowić się, czym jest dla mnie fotografia mobilna. Hobby, dobra zabawa, możliwość rozwoju czy tylko chęć zachowania na dłużej ulotnych momentów w jak najlepszej jakości? Dla każdego może oznaczać coś zupełnie innego. Ktoś opisze krótko jednym słowem całe jej sedno, z kolei inna osoba nie będzie w stanie zamknąć definicji w kilku zdaniach. To ważne, gdyż pozwala zbudować sobie odpowiednie rozsądne podejście do tematu oraz zapobiec ewentualnemu szybkiemu rozczarowaniu pierwszymi efektami.
W moim przypadku dopiero teraz po latach zabawy w wolnych chwilach odkryłem jej pełne znaczenie. Totalnie niezwiązane ze sprzętem, który wszak jest ważny, ale nie najważniejszy. Całe clou jest zupełnie inne, dlatego aby już więcej i dłużej nie zanudzać tekstem stworzyłem klip. Znajdziecie go pod tekstem. Mimo, iż wyobraźnia podczas czytania ma potężną moc to obrazy najlepiej do nas przemawiają. Właśnie w nim zawarłem swoją definicję fotografii mobilnej. A czym jest dla Ciebie? Też interesujesz się robieniem fajnych zdjęć smartfonem? Daj znać w komentarzu! =]