Perfekcjonizm + efektywność, dlaczego tak często ten duet nie działa?

„Jeszcze poprawię tylko kilka detali i finisz.”;
następnego dnia: „Hmmm, coś mi nadal w tym wpisie/projekcie nie gra, dopracuję szczegóły!”;
kolejnego: „Wszystko ok, ale może coś zmienię, noooo nie jest idealnie!”;
jeszcze innego: „Niby gotowe i prezentuje się świetnie, jednak chyyyba inaczej będzie znacznie lepiej, zmienię to!”

Dzień za dniem mija niezwykle szybko niczym weekendy, a człowiek wciąż stoi w miejscu. Po kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu podejściach, metamorfozach projektu/wpisu wreszcie dochodzi do momentu dotarcia do mety. Wszystko prawie idealne, dopracowane w najmniejszych elementach, no po prostu niemal perfekcyjne. Tylko ile to trwało, co nie??? Efektywność – chyba na poziomie mocno light. 😛

ZNASZ TO? JA NADZWYCZAJ DOSKONALE! 😀

Przykład? No pewnie, bo jest tak widoczny oraz tak bliski, że już bardziej być nie może. U mnie najłatwiej można to zauważyć na blogu, zwracając uwagę chociażby na liczbę nowych wpisów i ich nieregularność. Bez wątpienia pozostawia wiele do życzenia. 🙁 Właśnie przez ten perfekcjonizm, który powoduje, że mnóstwo rzeczy trochę trwa, a nawet znacznie dłużej niż powinno, bo musi być jak najlepiej, najdokładniej wykonane. Z jednej strony to z czasem zaczyna męczyć, bo nie można iść dalej, ale patrząc inaczej chyba nie mógłbym pokazać wpisu niedopracowanego, z błędami czy literówkami. To byłoby dla mnie nie do pomyślenia i kropka! 😀 Stąd zawsze jakikolwiek blomatt’owy projekt to masa doskonaleń. Nawet ten wpis niesamowicie ewoluował oraz przeszedł niemal całkowite przemeblowanie od pierwotnej wersji do tej, którą teraz można zobaczyć. To już zupełnie inny tekst. Niestety tylko efektywność na tym cierpi (co zrobić jeśli jestem jej fanem?), a nie powinna, bo regularność też jest mega istotna. Czy da się to pogodzić i jaki będzie wynik dodawania z tytułu tego wpisu? Dylemat miałem wręcz ogromny! Sprawdziłem to, nie miałem innego wyjścia! 😉


fot. pixabay.com

OBNIŻENIE JAKOŚCI? REZYGNACJA Z PERFEKCJI?

Perfekcjonizm i efektywność, do niedawna wydawało mi się, że to totalnie wyklucza się i nie może dobrze współgrać. Jak widziałem innych blogerów czy twórców, którzy tak świetnie, profesjonalnie, a do tego zawsze na czas publikują coś nowego to wydawało mi się niemal niemożliwe, nieprawdopodobne. Zastanawiałem się w jaki doskonały sposób oni to robią. Ciągle w głowie miałem jedno, jedyne, non-stop pytanie: Jaaaaak? Czy korzystają z magicznych narzędzi, posiadają nigdy niekończące się pokłady pomysłów, energii, kreatywności i potrafią skutecznie zaginać czasoprzestrzeń na dopieszczanie szczegółów? Ha, znaków zapytania wiele, ale odpowiedź na nie wszystkie okazała się dość prosta! Dosłownie jak linia narysowana odręcznie na kartce. Jeśli dołoży się odrobinę staranności to wyjdzie ładna i zgrabna, natomiast w przeciwnym wypadku tylko taka sobie. Nie trzeba rezygnować z czegokolwiek, stawiając na jakość czy ilość. Po prostu można spróbować subtelnie to połączyć. 🙂

OGROMNY CHALLENGE? NIEKONIECZNIE! 

Blomatt temat rozwiązał dosłownie wykorzystując tylko 2 znane wszystkim i uzupełniające się narzędzia, dodając do tego szczyptę czegoś jeszcze. Nic odkrywczego! Bez dużego wysiłku udało się wypracować odpowiednie rozwiązania i chyba wkroczyć na dobrą drogę. Od ponad miesiąca wpisy na blogu pojawiają się regularnie, więc działa. Oczywiście w innych aspektach także planuję wdrożyć nowe zasady, bo znacznie poprawiają efektywność. Hmmm, od czego zacząć? Już w dużym skrócie przedstawiam!

^ PLAN TO PODSTAWA ^
Nie znając drogi do celu trudno gdziekolwiek dojechać, prawda? Właśnie dlatego niezbędna jest mapa elektroniczna czy papierowa – wszystko jedno, czyli w tym przypadku plan, który będzie niczym dobry przewodnik. Wracając do przykładu bloga, w blomatt’owym plannerze ustaliłem sobie dzień wrzucania nowej notki i wpisałem wstępną tematykę. To pomaga, bo bez konkretnego terminu – deadline’u, w nieskończoność potrafiłem coś poprawiać, zmieniać lub dodawać. A tak musiałem zmotywować się, by skończyć i perfekcyjnie dopracować coś w ściśle ustalonym przedziale czasowym. Jakość raczej pozostała na niezmienionym poziomie, a efektywność od razu poziom wyżej. 🙂


fot. pixabay.com

^ SCHEMAT DZIAŁAŃ TO TEŻ NIEZŁY POMYSŁ ^
Umożliwia skupianie się na kolejnych aspektach danego projektu/wpisu, nie rozpraszając się innymi kwestiami. Poza tym zdarza się, że czasami praca nad czymś bywa dość chaotyczna, a taki schemat przede wszystkim usprawnia działanie, wiele organizuje, porządkuje i umożliwia dzielenie na mniejsze fragmenty. Tworząc nowy wpis zawsze zaczynam od bardzo roboczego tytułu, następnie tworzę zdjęcia lub grafiki, piszę krótkie streszczenie i wpis, a później kolejne elementy oraz czytanie wszystkiego około 3-4 razy, dokonując korekty. Z reguły zawsze w tej samej kolejności, bo usprawnia i znacznie przyspiesza mi to pracę. Podobnie robię przygotowując jakieś projekty na przykład na studia, za każdym razem kreuję schemat działań, następnie ściśle trzymam się niego i wtedy wyrabiam się w czasie, za każdym razem. 🙂

^ I COŚ JESZCZE….? ^
No pewnie, nieco samodyscypliny, a także chęci do pozytywnych zmian. Bez tego można tworzyć super ekstra plany, schematy i kompletnie nic z tego nie będzie. Trzeba spróbować prokrastynację odłożyć na bok oraz skutecznie połączyć perfekcjonizm z efektywnością. Ja ciągle nad tym pracuję z lepszym bądź gorszym skutkiem, ale coś robię w tym kierunku, a to się liczy. Każdy jest inny, dlatego dobrze jest odnaleźć i wypracować własne skuteczne mechanizmy czy metody, które będą jak najlepiej wspierały w pracy nad różnymi zadaniami, projektami czy blogiem. Chcieć to móc, dlatego myślę, że można tytuł tego wpisu zmienić. 😀

A jak Ty radzisz sobie z łączeniem tych dwóch elementów? Też należysz do osób lubiących perfekcję? 😉