No weź wyluzzzuj… 4 wskazówki pomagające w realizacji założonych planów

papier

Pusty, czysty i biały niczym śnieg, który zimą tak rzadko ostatnio bywa kawałek papieru. Gdyby tak napisać na niej jedno zdanie, taką dobrą wskazówkę na przyszłość, co by to było? Taką jedną złotą radę dla siebie na bazie dotychczasowych doświadczeń albo obserwacji rzeczywistości.

Na szybko zastanawiając się napisałbym „nie patrz za dużo za siebie i … więcej luzu”. Niejednokrotnie miewałem rozkminy gdy obserwowałem innych, zastanawiając się jak to właściwie jest, że człowiek jakkolwiek stara się to z trudnością osiąga zamierzone plany, a innym niemal wszystko przychodzi z niebywałą łatwością. Co jest nie tak? A może jest jakiś doskonały patent, który wszyscy wokół znają oprócz mnie i są kilka kroków do przodu, podczas gdy ja stoję w miejscu. Miewa się wtedy dziwne wrażenie, że stanęło się kiedyś nie w tej kolejce po tak zwane szczęście, bo ta była może kilka przecznic dalej. Może kupili to gdzieś na targu albo zdobyli na jakieś super wyprzedaży, o której tylko ja nie wiedziałem. Otóż nie!

Przepis na sukces niekoniecznie jest nieosiągalny i nie trzeba z uporem maniaka szukać tej „tajemnej” wiedzy. Wystarczy tylko zauważyć kilka istotnych rzeczy, mogących zmienić bardzo wiele. Na pewno odmienić tę kwaśną minę niczym po zjedzeniu cytryny albo chociaż limonki bez grama cukru na optymistyczny wyraz twarzy. Jak? Luz, całe sendo kryje się w zdaniu, jakie napisałbym właśnie do siebie. W nim jest esencja jak ludzie spełniający swoje plany czy marzenia działają, jak za nimi podążają. Zwracając choćby odrobiny uwagi na takie osoby każdy może zauważyć coś innego, ale również każdy może nauczyć się czegoś innego. W kilku akapitach opisałem najcenniejsze z mojego punktu widzenia wskazówki, które wykorzystuję na co dzień. One działają!

fot. pixabay.com

Bariery – pierwszy test wytrwałości

Nie jeden raz w drodze do wyznaczonego celu trafia się na różne trudności, sytuacje skutecznie przeszkadzające w osiągnięciu sukcesu. Tak zwane i bardzo „uwielbiane” przez każdego bariery. Co najlepsze okazuje się, że im dalej w las, tym więcej drzew. W pewnym momencie dochodzi się do takiej ściany, którą nijak nie można pokonać. Próbuje się coraz mocniej i mocniej napierać na nią, ale ona nie drgnie. Wrrrr, no nie do ruszenia! Skupiamy się na tej barierze, jak jest trudna lub prawie niemożliwa do pokonania. Z kolei inni zamiast nadmiernego ukierunkowania na poziom trudności tej bariery i bezcelowego naciskania na nią, swoje myśli kierują na budowanie koncepcji, strategii skutecznego ominięcia tej przeszkody albo jej pokonania. Ludzie, którzy efektywnie realizują założone cele nie rozmyślają ciągle nad tym jak bardzo jest coś niemożliwe tylko próbują rozpracowywać bariery na różne sposoby. Szukają patentów na to. Wcinają tę cytrynę, ale z czymś słodkim, a wtedy już taka mega kwaśna nie jest, co nie? 🙂

Z tyłu tylko wnioski

Wiadomka, zdarza się odnosić porażki na wielu płaszczyznach i jak to bywa w takich momentach, zawsze psuje to konkretnie nastrój. Analizuje się punkt po punkcie co dokładnie poszło nie tak, gdzie popełniło błąd i poszukuje przyczyny. Można po pewnym czasie nadmiernie rozpamiętując przeszłość zdemotywować się. Szczególnie kiedy coś jest dla nas niezwykle istotne, jest może w pewnym sensie marzeniem. Oglądając się w ten sposób cały czas za siebie i dostrzegając wyłącznie porażki można tylko zatrzymać się w miejscu. Nie! Nie o to w tym wszystkim chodzi. Z nieudanych zdarzeń należy wyciągać tylko wszystko co najważniejsze, czyli wnioski i iść dalej naprzód. Można maksymalnie starać się, być pewnym siebie oraz swoich umiejętności, a niekoniecznie odnieść pozytywny rezultat. Sam dopiero po długim czasie to zrozumiałem, że porażki są potrzebne. One na dużo kwestii zwracają niesamowitą uwagę, są świetną lekcją pokory i pokazują, że na sukces trzeba po prostu odpowiednio zapracować. Tylko po drodze czasem trzeba jeszcze mnóstwo rzeczy nauczyć się.

Regularne aktualizacje planów

Czy dałbyś radę zjeść cały albo chociaż pół tortu na raz? Ja zdecydowanie nie, chyba że skończyłoby się to złym samopoczuciem na najbliższe dni i niezłym dołem nad liczbą pochłoniętych kalorii. Tak samo bywa z planami. W zależności od celu (np. nauka czegoś nowego, ukończenie skomplikowanego projektu) na początku wyobraża się spektakularny super sukces i szybką jego realizację. Jeśli plan jest ambitny i dość złożony trudno jest od razu ukończyć coś w 100% w szybkim tempie, bez większego wysiłku. Wyobrażenie kontra rzeczywistość pokazuje, że to nie takie hop siup. W efekcie nie zauważa się tych małych sukcesów, człowiek ciągle jest rozczarowany, sfrustrowany, bo wszystko przysłania wizja osiągnięcia założonego celu całościowego.

A może by tak ten pyszny tort podzielić na małe kawałki na dłuższy okres czasu? Stopniowo po małym kawałeczku zapewne udałoby się go zjeść i do tego nie zaszkodzić sobie jednorazowym nadmiarem. Podobnie plany warto dzielić na fragmenty. W zależności od potrzeb uaktualniać, by były elastyczne oraz dostosowane do własnych możliwości. Wtedy wiele rzeczy staje się prostsze i łatwiej zauważać drobne pozytywne rezultaty działań, wynikające z konsekwentnego dążenia krok po kroku do sukcesu. To z kolei motywuje, doładowuje energią do działania. Można zauważyć, że tak robią również ludzie sukcesu, którzy często dłuuugo pracowali na dany efekt końcowy.

pozytywnie
grafika: pixabay.com

Wyluuuzuj

Słyszałeś/aś od kogoś takie stwierdzenie? Łatwo mówić, ale gorzej wdrożyć to w praktykę. To dziwne, ale właśnie luzakom często wiele rzeczy o wiele łatwiej przychodzi. Nie oznacza to braku odpowiednich starań, ale stworzenie odpowiedniego dystansu, który po prostu przydaje się. Wtedy żadna porażka nie podkopuje wiary w swoje możliwości i umiejętności, a do tego nie powoduje nadmiernego stresu. To ostatnie dobrze jest odkładać na bok tak często jak to możliwe, bo najgorzej wpływa na człowieka, oddalając od sukcesów. Kiedy na czymś mega zależy, wyluzowanie wydaje się prawie niemożliwe, ale warto spróbować i troszkę zmienić tok myślenia. Dać sobie pewien komfort i swobodę. Kiedyś zawsze podziwiałem takie osoby, które z luzem i przeogromnymi pokładami pozytywnej energii dążyli do swoich marzeń. Teraz też tak podchodzę do wielu spraw, bo to pomaga! Zatem minimum 🙁 – maksimum … 😀

Elastycznie

Ze złotymi wskazówkami jest odrobinę jak z ubraniami różnych marek i ich rozmiarówkami. Nie ma jednej idealnej dla wszystkich, bo różnią się krojami, wzorami oraz oznaczeniami względem realnej ich wielkości. Zatem trzeba najzwyczajniej w świecie elastycznie do tego podchodzić, a także przymierzać, by znaleźć ten idealny model. Tak samo z dobrymi radami, należy dopasowywać pod siebie te najbardziej skuteczne. Warto coś zmieniać na lepsze, z uśmiechem podchodzić do codzienności, nie zakładać z góry porażek w dążeniu do ambitnych planów i mieć ten luz. Satysfakcja z osiągnięcia sukcesu czy czegoś dla nas wydającego się niegdyś niemożliwego jest przeogromna i potrafi unieść człowieka aż do chmur wysoooko. 🙂