Efektywność + dobra gra – to się w ogóle łączy? Byłem zaskoczony jak bardzo!

gra

Znacie choćby jedną osobę, która nigdy, absolutnie nigdy nie zagrała w jakąkolwiek grę? Hmmm, w tym momencie szybko scrollując po swojej pamięci zdecydowanie mogę odpowiedzieć, że… nie znam. Chyba każdy z nas zagrał nie jeden raz w swoim życiu w planszówkę lub grę komputerową albo online. Wszystko dlatego, że po prostu to całkiem dobra rozrywka. =]

Obecnie nie mam zbyt wiele wolnego czasu i gram zdecydowanie rzadziej niż kiedyś to nadal zdarza mi się po coś fajnego sięgnąć. Poza domowym zaciszem, w ostatnim czasie częściej coś wybieram w smartfonie. Na przykład kiedy czekam i czekam w nieskończoność na kogoś lub w kolejce, a trwa to znacznie dłużej niż oczekiwałem. Totalnie nie mając wtedy żadnego innego zajęcia, znudzony właśnie w takich sytuacjach odpalam na fonie ciekawą gierkę. O wiele przyjemniej mijają kolejne minuty, a w sklepie z apkami jest w czym wybierać. Wcale nie trzeba zbyt długo szukać, by znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Właśnie podczas jednej z takich chwil pomyślałem, że to dobry pomysł na blogo-wpis o graniu.

Z perspektywy czasu…

było warto? No raczej! Teraz kiedy myślę sobie o grach to nawet z pewnym sentymentem wspominam niektóre tytuły, po które kiedyś chętnie sięgałem. Jestem przekonany, że wiele innych osób także je wybierało, bo niegdyś część z nich była na topie. Niektóre z nich są ponadczasowe i nigdy nie wychodzą z „mody”. Do tej chwili nawet nad tym jakoś szczególnie nie zastanawiałem się, ale pisząc ten wpis zauważam, że niekiedy gra to coś więcej. Nie tylko rozrywka, ale także rozwijanie oraz szlifowanie przynajmniej kilku umiejętności, mogących wpływać pozytywnie na efektywność. W rozsądnych ilościach niekiedy zwyczajnie to ma sens, bo chyba nie ma nic fajniejszego jak poprzez rozrywkę nauczenie się czegoś przydatnego. No nie?

gra, gaming

Kreatywność + kartka papieru = najprostsza analogowa gra

W 2018/2019/2020 itd. roku jest w czym wybierać, bo można włączyć ulubioną propozycję na komputerze, konsoli, smartfonie, wybrać gotową planszówkę albo … stworzyć coś samemu. Do tego ostatniego, jakże bardzo prostego ale dostarczającego masę fun’u nie potrzeba zbyt wiele. Jedynie chęci, trochę kreatywności, kawałek papieru oraz długopis. Kółko i krzyżyk, państwa i miasta czy statki to najbardziej popularne pomysły. Możliwości na kartce są praktycznie nieograniczone. Nie będę ściemniał nie byłem w te gry najlepszy, raczej przegrywałem niż wygrywałem. Nom, nie wiem jak to się działo, ale szczęście kompletnie mi nie dopisywało. Natomiast zupełnie nie przeszkadzało mi to w umilaniu sobie czasu. W końcu ktooooś musi być na niższym miejscu, by ktoś mógł być na tym wyższym. 😀

A planszówki? Jasne, że nie można o nich zapomnieć, bo grać w nie można w dosłownie każdym wieku. Niektórzy nawet są na ich punkcie mocno pozytywnie zakręceni. Mówią o nich jak o czymś mega inspirującym, wyjątkowym i naprawdę ciekawym. W tym przypadku wybór jest przeogromny, w klasyki typu warcaby czy chińczyk napewno grał prawie każdy. Ostatnio ze znajomymi wkręciłem się w jeden konkretny tytuł – „Kolejka„, który wyjątkowo wciąga na długie minuty, a nawet godziny. Takie przeniesienie się do dawnych czasów, gdzie towarów w sklepach było baaaardzo niewiele i trzeba było umiejętnie starać się o zdobycie jakiegokolwiek towaru. Można odrobinę poczuć klimat tego okresu. Polecam!

Offline, a może online?

Poza analogowymi 'no limit’ możliwościami gamingu są jeszcze propozycje nowoczesne – cyfrowe. Są potężnymi pochłaniaczami czasu, ale w ramach rozsądku także dobrymi propozycjami. Mnie swego czasu zdarzało się trochę częściej sięgać po tego typu gry, ale jakoś szczególnie nigdy nie byłem wielkim maniakiem. Z reguły były to tytuły o charakterze zręcznościowym czy takie, w których prowadziło się wirtualny biznes lub coś tworzyło i rozwijało. Kojarzycie chociażby „Icy Tower„? Ależ kiedyś w to się fajnie grało, mając satysfakcję ze zdobywania kolejnych poziomów. „Minecraft” i poszukiwanie surowców czy budowanie różnych obiektów, „2048„, „Stack„, „Worms” to tylko kilka pierwszych z brzega propozycji z wielu innych, w które kiedyś zdarzało mi się grać oraz udało się tak na szybko przypomnieć. Wciągały bardzo niczym doskonały, klimatyczny film, ale także zabierały mnóstwo minut/godzin. Ech, co to były za czasy. 🙂

A co na to efektywność?

Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że w grze człowiek to aktywny jej uczestnik, tworzy, kreuje, ma realny wpływ na pewną rzeczywistość. Krótko mówiąc jest panem swojego losu. Efektem tego jest nauczenie się, rozwijanie, a także szlifowanie pewnym umiejętności. Budowanie strategii działania, rozwijanie kreatywności, formułowanie celów dotyczących różnych przedziałów czasowych, szybka reakcja, dokonywanie wyborów i regularne analizowanie ryzyk z tym związanych czy wizualizacja przyszłych wydarzeń związanych z konkretnymi decyzjami. Można wymieniać dalej i dalej, ale najważniejsze, że przy dobrych tytułach można łączyć rozrywkę z pożytecznym, oczywiście jeśli odpowiednio dawkowana. Nawet mi, kiedy granie czasem w 100% kompletnie nie wychodzi tak samo jak ostatnio przy braku neta próbowanie dodania nowego wpisu na bloga. Efektem tego była utrata całego tekstu, ale nie zniechęcam się dopóki sprawia mi to jakąkolwiek przyjemność. A poza tym to w szarej codzienności można wykorzystać niektóre z pozytywnych umiejętności do produktywności. To tak rymem podsumowując. 🙂

_________________________
I tym sposobem dotarliście do końca tego zapewne (zzzzzziew) nudnego wpisu. 😀 Jak coś to możecie wypełnić to puste pole komentarza poniżej i napisać jaka jest Twoja ulubiona gra. 😉