Wyobraź sobie. Pewnego wieczoru blomatt, kończąc blogowy post na jeden z mediów społecznościowych pisze to…
- dzięki za wszystko, 😡
Upppsss, no nie! To nie ten emotikon miałem wrzucić! – szybko zorientowałem się i poprawiłem, szukając na szybko opcji „edytuj”.
- *sorry miało być tak: 🙂
Nie wiem jak Wam, ale w moim przypadku co pewien czas, szczególnie podczas rozmów na czacie w social mediach czy nawet w sms-ach (tak, jeszcze wysyłam tego typu wiadomości i to całkiem często) zdarzają się podobne sytuacje. Z reguły wysłanego tekstu nie można cofnąć, jedynie można poprawić się odpowiadając po raz kolejny. To zdecydowanie błahy przypadek, ale niekiedy takich wirtualnych przejęzyczeń lepiej unikać. Właśnie podczas jednej z tego typu zdarzeń wpadłem na pomysł napisania tego wpisu, choć nie tylko. Zacznę jednak od początku!
Jeszcze nie istniałem, a one już były…
Mogłoby się wydawać, że ich historia nie jest aż tak bardzo długa, a jednak jest nieco inaczej! Emotikony pojawiły się już lata temu, jako połączenie określonych znaków mających symbolizować określone emocje, które trudno przekazać za pomocą wyłącznie suchego tekstu. Jak doskonale widać przyjęły się oraz z upływem czasu stały nieodzownym elementem każdej komunikacji. Bez nich przekaz byłby chyba jedynie suchym zlepkiem słów, bez tak precyzyjnego odzwierciedlenia w nich nastroju.
Pamiętam jak pierwszy raz miałem okazję zetknąć się z nimi. Było to w szkole podstawowej na lekcjach informatyki, kiedy w książce do tego przedmiotu trafiłem na stronę, gdzie był poruszony ich temat. Mocno mnie to zainteresowało, bo faktycznie zacząłem w 🙂 lub 😎 zauważać określone emocje. Wcześniej nie było to dla mnie takie jasne i oczywiste. Wtedy internet czy sms’y nie były jeszcze tak popularne i powszechne jak dziś. Minęło kilka kolejnych lat, zacząłem używać ich znacznie częściej podobnie jak sporo osób w moim wieku. Na początku w sms’ach, a później także w rozmowach przez internet. Wkrótce zadebiutowały graficzne odpowiedniki emotikonów, czyli emoji.
nowe możliwości
Od tego momentu wyrażanie aktualnego nastroju czy odczuwanych w danym momencie emocji stało się znacznie fajniejsze. Na GG (gadu-gadu) chyba po raz pierwszy z nich korzystałem i to jeszcze w wersji animowanej. Taki bajer! Swego czasu ten komunikator był mega popularny, ale zapewne wielu z Was to pamięta. No bo, kto z tego nie korzystał??? Ostatnio zaraz po pojawieniu się informacji o próbach przypomnienia dotychczasowym i przyciągnięcia nowych użytkowników o jego dalszym istnieniu i rozwoju (trzymam kciuki, bo to polski projekt) nawet zajrzałem do tego miejsca w sieci. Tak po prostu z sentymentu. Jakie to było fajne przypomnieć sobie dawne rozmowy ze znajomymi, ależ to były czasy! Do tego ten charakterystyczny dźwięk przychodzących wiadomości (taki specyficzny pląs), który mocno kojarzy się z tym komunikatorem. Był klimat! Jeśli korzystaliście, koniecznie dajcie znać w komentarzach. =]
Później emotikony oraz emoji pojawiły się w social mediach czy w smartfonach. Bez cienia wątpliwości obecnie trudno wyobrazić sobie internet bez ich istnienia. No nie? Przynajmniej ja nie potrafię, bo sprawiają, że znacznie przyjemniej i lepiej czyta się oraz odczytuje pojawiające codziennie nowe posty czy wiadomości. Ale nie zawsze…
Nieco statystycznie 😀
Przescrollowałem 15-20 najnowszych komentarzy na moim blogu, co by zaprezentować skalę sympatii internautów do emotikonów. Jedynie około 5 z nich nie zawierało żadnego tego typu wzbogacenia tekstu. Czyli gdzieś 25% komentujących po prostu nie potrzebowało wyrażania jakichkolwiek emocji, a skupienia się wyłącznie na określonym temacie. Dużo czy mało? Nie wiem, bo też przeanalizowałem stosunkowo niezwykle małą próbę (przyznam, trochę nie chciało mi się poświęcać zbyt wiele czasu na liczenie tego :P). Zajrzałem za to na social media, a tu w zależności od serwisu znacznie częściej emoji i emotikony są wykorzystywane. 🙂
Efektywnie, czyli…?
Regularnie każdego roku dodawane są kolejne emoji, dając nam coraz większą swobodę komunikacji i większe możliwości wyrażania odczuć w ten sposób. Ostatnio również coś takiego wydarzyło się, a nawet dorzuciłem z przymrużeniem oka swoje propozycje na Insta (sorry, za umiejętności i raczej brak talentu do rysowania :D)
No właśnie, jest to fajna sprawa. Ale, aleee czy potrafimy do końca w sposób prawidłowy i przemyślany je wykorzystywać w wirtualnej rzeczywistości? Pewnie tak, ale chyba nie zawsze efektywnie. Z własnego doświadczenia wiem, że częste korzystanie z emotek (czytaj prawie codziennie) potrafi wejść w ogromny nawyk. Do tego stopnia, że potrafię niejako z automatu wrzucić do wiadomości bardziej formalnych, do których profesjonalizm i sytuacja nakazuje raczej unikanie tego typu urozmaiceń. Ufff, na szczęście absolutnie zawsze finalnie czytam napisane teksty przed kliknięciem magicznego, a także nieodwracalnego przycisku/ikony „wyślij” i wyłapuję tego typu „dodatki”. Polecam każdemu tego typu podejście.
No to pora na konkrety i tipy!
Mógłbym więcej opisywać różnych przypadków, ale nie ma sensu zanudzać. Przejdźmy do konkretów, a jest nimi kilka blomatt’owych wskazówek efektywnego korzystania z emotów. Efektywne, czyli w tym przypadku adekwatne, przejrzyste, zrozumiałe i świetnie uzupełniające napisane słowa (oczywiście to jest wyłącznie moje rozumowanie). Każda wskazówka opisana jest rzecz jasna w bardzo przemyślanej i odpowiedniej kolejności. Ciekawi? Wszystko o tu niżej:
- idea przekazu: Na początek warto poświęcić dosłownie chwilę, moment dla swoich myśli. Wszystko w celu zastanowienia się jakie emocje, odczucia, informacje czy inne rzeczy ma przekazywać dany tekst. Dopiero następnie dobrać odpowiednie do sytuacji emotikony lub emoji. Totalnie przypadkowe nie będą wzbogacały wiadomości lub postu, mogą też doprowadzić do niezrozumienia w 100% określonego przekazu. Wiadomo, są uniwersalne emotki do każdej sytuacji, które zawsze się sprawdzą, ale chcąc nieco więcej ich dorzucić i być bardziej kreatywnym, dobrze jest przez chwilę przeanalizować. Szczególnie tworząc swoje miejsce w sieci, zwane blogiem. 🙂
- forma komunikacji: Pisząc w sieci wydaje się, że emotikony są czymś zupełnie naturalnym. Jednak nie do końca ich użycie w niektórych sytuacjach będzie adekwatne. Jak już pisałem, jednym z takich przypadków są formalne maile czy inne formy komunikacji. Wykorzystanie emoji może być odczytane jako nieprofesjonalne, dlatego zwracanie na takie kwestie uwagi jest czymś zdecydowanie koniecznym.
- umiar: Ileż to razy spotkałem się, kiedy w poście jest postawiony ładny rządek kilku, kilkunastu mniej lub bardziej różnych znaczeniowo emotek albo na zakończenie niemal każdego lub co drugiego zdania. Bardzo kreatywnie, ale taki tekst może być nie do końca lub w całości niezrozumiały albo nieczytelny dla odbiorcy. Warto dbać o jakość i umiar, bo jak wiadomo niekiedy mniej może oznaczać znacznie więcej…
- analiza: To jest w sumie najważniejszy punkt tych wszystkich wskazówek, tak nawiasem mój ulubiony. Pozwala uniknąć wszelkich wpadek, pomyłek i wirtualnych przejęzyczeń. Z pośpiechu jakże często o tym zapomina się, ale ma to sens, serio! Na koniec najlepiej jest chociaż na szybko looknąć oraz prześledzić cały tekst. W ten sposób analizując można sprawdzić czy na właściwym miejscu jest każdy emotikon/emoji, a w razie potrzeby dokonać odpowiednich korekt. To takie oczywiste i proste, ale jest też pewnym nawykiem, który dobrze jest sobie wyrobić. Dla mnie sprawdzanie napisanego tekstu jest czymś naturalnym, nauczyły mnie tego w szczególności studia i blogowanie.
W zasadzie to byłoby na tyle. Raczej nie jest to nic odkrywczego, bo proste rozwiązania są najlepsze. Co dorzucilibyście do powyższych wskazówek? Jaki jest Wasza ulubiona emotka? =]