Non-stop online?

Pewien czas temu będąc na koncercie ulubionego artysty, słuchając fantastycznej muzyki zaczęła mnie nurtować jedna rzecz/zjawisko, które miałem okazję po raz kolejny zaobserwować. Mianowicie zastanawiało mnie jak wiele osób zamiast cieszyć się chwilą, dobrze bawić się, non stop skupiało się na nagrywaniu wydarzenia smartfonem, najpewniej by móc później do tego momentu wracać. Okej, zrobić fotkę, chwilę coś uwiecznić, ale czy jest potrzeba cały czas? Co z takiego koncertu zostanie dla nas? Co z niego wyniesiemy dla siebie? Chyba tylko to, co zapamiętał telefon, bo skupiona uwaga na ekranie nie pozwala na własne oczy zobaczyć fajne chwile. Zostaje nam w pewnym sensie ograniczony technologicznie obraz. A przecież nasz wzrok to nie 2D, 3D, Full HD, Ultra HD, ale milion razy lepszy jakościowo obraz i żadna technologia mu narazie nie dorówna. A wszystkie wrażenia słuchowe, uczucia jakie wyzwala w nas muzyka na żywo? Coś nie do opisania. Wiem co mówię, bo sam niewiele sobie przypominam z czasu, kiedy namiętnie coś uwieczniałem fonem. Zostawmy to, kolejny przykład: kilka dni później czekając w kolejce na uczelni w celu załatwienia pewnej sprawy znów zobaczyłem widok rzeszy osób niemalże bez przerwy wpatrzonej w ekran smartfona. Może nie byłoby dla mnie nic w tym dziwnego gdyby nie to, że niektórzy potrafili robić to godzinę, dwie, a może i dłużej (tak, tak, była bardzo duża wtedy kolejka i czas oczekiwania dość długi). Czułem się jak dziwak z innego świata, bo tylko na chwilę spojrzałem w fona, a nie korzystałem z niego cały czas. Podobny widok spotkałem w ostatnim czasie także czekając u lekarza i wielu innych miejscach. Co ciekawe wcale to nie były tylko osoby z mojego pokolenia (nie wiem czy to jeszcze X czy już Z, bo prawdopodobnie jestem na granicy tych dwóch określeń, ale chyba bliżej mi do tego drugiego, ale to tak nawiasem mówiąc), dla którego komputer czy internet to rzecz normalna, ale i dużo starsi. Zacząłem się wtedy zastanawiać co robi z nami technologia i jak bardzo nas od siebie uzależnia. Jeszcze nie tak dawno, ludzie w poczekalni rozmawiali ze sobą, poznawali się, wymieniali się doświadczeniami, poruszali dla siebie istotne tematy, a dziś coś zupełnie innego. Oczywiście nie jestem osobą urwaną z choinki i też korzystam ze smartfona i też zaglądam do niego często (czuję, że nawet czasami za często), ale nie non stop, bo po pewnym czasie wydaje mi się to męczące. Ta ciągła myśl czy coś nowego nie pojawiło się w social mediach lub na portalach internetowych nie wjechał jakiś gorący news. Telefony mamy ze sobą prawie zawsze, wszędzie i choć w zasadzie dzięki temu możemy być na bieżąco z tym co się dzieje na świecie i choć w zasadzie powinny nam ułatwiać kontakt, w rzeczywistości wydaje mi się, że przez pewien nadmiar korzystania z nich, oddalamy się od siebie. Mniej offline rozmawiamy ze sobą na żywo, bo wybieramy technologię, która tak wiele nie wnosi do naszego życia niż normalna jakby to nazwać – analogowa rozmowa.

Technologie rozwijają się w niezwykle szybkim tempie – czasami trudno nad tym nadążyć, bardzo nam pomagają, pozwalają być online dosłownie w każdym miejscu i o każdej porze, ale także niestety zupełnie nieświadomie uzależniają od siebie. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, kiedy stopniowo coraz więcej i więcej czasu spędzamy przed ekranem telefonu surfując po necie. Tak mija nam bardzo dużo czasu, który można byłoby wykorzystać na coś lepszego. Potrafią tak wciągnąć, że można byłoby w nie wpatrywać bez końca. Zastanawiałeś się ile czasu w ciągu dnia poświęcasz na to? A ile to już wychodzi po zsumowaniu w ciągu tygodnia, a nawet miesiąca, o roku nie wspominając? Na pewno całkiem niemało, a można byłoby jednak nieco więcej chwil zaoszczędzić i przeznaczyć na coś rzeczywistego, a nie wirtualnego, co przyniesie nam pewną korzyść. Przecież nie trzeba zaglądać co 30 minut w celu sprawdzenia czy coś nowego nie wydarzyło się w social mediach, a na przykład co dwie godziny? Normalne, że w tak krótkim czasie wiele powiadomień nie pojawiło się. Przypomnijmy sobie co się dzieje, kiedy na dosłownie godzinę znika z sieci znany portal społecznościowy z powodu zwykłej awarii, które jak wiadomo zdarzają się. Dosłownie wszędzie o tym mowa, zalewa internet masa wpisów i zarazem wielkich przeżywań tego, co się stało i jak to możliwe, jak wielka tragedia wydarzyła się. Wydaje mi się w takich chwilach, że to już nie jest do końca normalne. Pokazuje to wielką skalę uzależnienia od bycia online, gdzie dosłownie 60 minut przerwy jest nie do zniesienia. Nie wiem jak Wy, ale mnie jak już wcześniej wspominałem po pewnym czasie strasznie męczy ta pokusa zajrzenia choćby na chwilę w net, bo może coś nowego, interesującego pojawiło się, dlatego robię sobie czasami taki chwilowy detoks. Wyłączam w wolny dzień smartfona i zupełnie zapominam o świecie wirtualnym. Wtedy dopiero można zobaczyć jak wiele rzeczy człowieka przez to omija. Warto w pewnym momencie powiedzieć sobie stop, ustalić pewne granice i zatracić się zupełnie w tym wirtualnym świecie.

Telefony i ogólnie technologie niewątpliwie człowiekowi pomagają, ułatwiają wiele rzeczy w tym kontakt czy pozwalają pracować w każdym miejscu, ale wydaje mi się, że potrafią być silnymi pochłaniaczami czasu i urządzeniami, bez których nie wyobrażamy sobie codzienności. Bez internetu i nowych mediów zupełnie nie wyobrażamy sobie świata. Nie musimy już wielu rzeczy zapamiętywać, bo zawsze możemy po to sięgnąć do fona czy sieci. Czy to dobrze? Nie wiem, ale trzeba mieć na względzie, że technologia jest zawodna, dlatego uważam, że ważne jest by w żadną stronę nie przesadzić i korzystać z tym dobrodziejstw z umiarem, by po prostu nie marnować tak wiele czasu na wirtualu. Ktoś powie: taka dzisiejsza rzeczywistość. Ok, ale chyba dobrze jest nad nią panować, co nie? Co za dużo to też nie za dobrze, dlatego odpowiednie zdrowe proporcje są bardzo istotne. A co Ty o tym myślisz? 🙂