To jest kolejny wpis, który być może nie zobaczysz albo nie od razu zauważysz od momentu wrzucenia na stronę. Niekiedy po dłuższym lub krótszym czasie, innym razem w ogóle. Jeśli nie podlinkuję tego wpisu w social mediach to ostatnia opcja będzie zdecydowanie dla wielu odwiedzających ten blog bardzo realna. Tym razem nie zrobiłem tego od razu, ale po pewnym czasie. Mimo tego, nie zawsze tylko w takiej sytuacji. Pewnie zastanawiasz się teraz o co chodzi, jak to w ogóle jest możliwe. Pewnie, że takie przypadki mają miejsce, nawet codziennie. W moim przypadku zapewne niewielka strata, bo przecież nie piszę nic nadzwyczajnego. Jednak mnóstwo ciekawych i wartościowych miejscówek w sieci każdego dnia może nas omijać, istnieć niezauważona tuż obok w wirtualnej przestrzeni, a to już ma znaczenie… Dlaczego?
Obecnie internet to mnóstwo możliwości, wideo, podcasty, różnorodne witryny, blogi czy portale społecznościowe. Te ostatnie pojawiły się po raz pierwszy wiele lat temu, w moim odczuciu wydają się nieodłącznym elementem sieci. Przez ten okres czasu jedne z nich szybko stawały się popularne, spektakularnie rozwijały i miały swój moment świetności. Później niemal zapomniane znikały, robiąc przestrzeń dla nowych, które zaczynały pozyskiwać użytkowników i fanów oraz stawać się po prostu trendy. Na początku ich idea polegała na najbardziej podstawowych założeniach, czyli kontakcie ze znajomymi oraz dzieleniem się z nimi swoją codziennością. Dziś znacznie bardziej rozbudowane, a komunikacja przybrała znacznie szerszą formę. Wiecie to doskonale, znaczy te osoby, które miały taką okazję i obserwowały ekspansję usług internetowych, rozwój wirtualnej przestrzeni i wielu mediów z nim związanych.

Bez social mediów to jak bez…
Filmy, gry, grupy dyskusyjne, rozmowy wideo, strony firmowe, oferty pracy, zakupy, newsy, posty i nie tylko. Media społecznościowe z biegiem czasu zaczęły pełnić rolę platform nie tylko społecznościowych, ale rozrywki, informacji, ofert pracy, dokonywania zakupów, mini blogów, vlogów czy w pewnym sensie forum internetowego. Wszystko w jednym miejscu, bez przechodzenia do innych stron, zakładek czy aplikacji. Skutkiem jest spędzanie w mediach społecznościowych coraz więcej czasu, zapewne jednocześnie ograniczając korzystanie z innych miejscówek w sieci. Bo po co zaglądać na specjalnie dedykowaną jednemu przeznaczeniu witrynę, jak mamy kilka funkcji, możliwości i usług w jednym. Mając dedykowane apki w fonie możemy być zalogowani non-stop online, reagować w ciągu dosłownie chwili na każde powiadomienie. Z kolei absolutnie każda większa lub mniejsza awaria od razu jest szeroko odnotowywana. Wywołuje mnóstwo dyskusji i ogromnego niezadowolenia z tego faktu, co tylko pokazuje skalę uzależnienia od tego rodzaju stron w sieci. Niby miliony adresów w internecie, a trudno wytrzymać nawet kilka godzin bez social mediów… Albo wybrać świetną o tej letniej porze roku opcję offline? Polecam!
Wpis nie zawsze widoczny
Media społecznościowe to także algorytmy, znane chyba większości z nas. Mają większy lub mniejszy wpływ na treści, które widzimy w aktualnościach / newsfeedzie. Ograniczając się z powodu dużego komfortu użytkowania lub innych różnych powodów do korzystania z tego typu stron internetowych pozwalamy, by w pewnym sensie filtrowały nam treści, bo nie za każdym razem mamy okazję zobaczyć wszystko co nas interesuje. W ten sposób cenny wpis, ciekawy tekst czy wartościowa miejscówka może nas zwyczajnie ominąć. Nie zawsze zastanawiamy się nad tym, ale nie wystarczy obserwować daną stronę, profil czy fanpage, by widzieć każdy wpis, post czy publikację w social mediach. Niestety tak bywa, dlatego…
Może warto stworzyć własną gold listę?
To proste! W sieci działa mnóstwo fajnych adresów, tworzonych przez ludzi z ogromną pasją, wiedzą i zaangażowaniem. Nie zawsze są widoczni na pierwszych stronach wyszukiwarek, ale wystarczy nieco poszukać, by znaleźć coś wprost idealnego dla siebie. Niemożliwe? Pewnie, że jak najbardziej realne, wystarczy odrobina czasu i chęci! W przypadku blogów jakże świetną sprawą jest skorzystanie z agregatów blogowych np. Zblogowani, Bloglovin, DDOB itp. albo sprawdzenie w mediach społecznościowych grup skupiających tego typu twórców. Szybko może okazać się, że ten wirtualny świat zawiera całkiem niemało wyjątkowych przestrzeni.
Czasem trudno zapamiętać wszystkie sensowne i interesujące nas adresy, dlatego dobrym oraz efektywnym rozwiązaniem, które także wykorzystuję na co dzień jest stworzenie spisu linków, czyli jak to nazwałem „gold listy„. Analogowo – na kartce, w kalendarzu, cyfrowo – w notatniku smartfona albo korzystając z zakładek w przeglądarce. Do wyboru, do koloru! Jeszcze do niedawna tej ostatniej opcji w ogóle nie wykorzystywałem, bo za dużo zachodu, bo bez sensu, bo po co itd. Totalnie nie zwracałem uwagi na to narzędzie. Jednak pewien czas temu trochę z przypadku klikając w Google Chrome na tajemniczą gwiazdkę, przyjrzałem się temu narzędziu. Teraz jak najbardziej polecam, bo po prostu przydaje się. Dlaczego? Można stworzyć kilka dowolnie nazwanych zakładek i mieć pod ręką w pasku przeglądarki wszystkie fajne linki. W łatwy i szybki sposób sprawdzić co słychać na ulubionych stronach bez wpisywania czy zapamiętywania niekiedy skomplikowanych nazw. Jeśli ktoś z tego nie korzysta, warto przyjrzeć się tej opcji. Niektóre przeglądarki mają nawet bardziej rozbudowane możliwości, gdzie możliwe jest nie tylko zapisanie adresów, ale także zaznaczenie tekstów do przeczytania. Banalnie łatwe w obsłudze, a także nie wymagające jakichkolwiek bardziej zaawansowanych umiejętności. Skutecznie pozwala samodzielnie zadbać o to, by żadna nowość na ulubionych stronach nigdy nas nie ominęła. 🙂