25 lat – ćwierć wieku, z jednej strony dla wielu niezbyt długi przedział czasowy, a z drugiej strony jak dla mnie bardzo dużo, bo więcej niż żyję na tym świecie. W co trudno uwierzyć, ale to właśnie tyle lat temu właśnie w grudniu, właśnie w okresie przedświątecznym, napisano i wysłano pierwszego sms-a. Wtedy coś przełomowego, niebywałego, technologiczne osiągnięcie i zapewne znaczny krok do przodu, a dziś coś zupełnie normalnego, codziennego, po prostu nic nadzwyczajnego. Totalna normalka! Dla mnie i najpewniej dla wielu także moment bardzo odległy, kiedy to się wydarzyło, bo sięgnąć pamięcią do 1992 roku najzwyczajniej w świecie po prostu nie mogę. Jednak już wzrost popularności telefonów komórkowych oraz krótkich wiadomości tekstowych mogłem zaobserwować na własne oczy, bo to zadziało się kilka, kilkanaście lat później. Swój pierwszy telefon miałem w ręku dopiero około 11 lat temu, czyli mniej więcej wtedy kiedy wielu moich rówieśników także zaczynało je posiadać. Następował powolny boom na tego typu urządzenia. Komórka to było te kilkanaście lat temu dla wielu marzenie. Nie wyglądała tak jak dzisiaj, czyli zaawansowana technologicznie z aparatem, internetem i masą innych funkcji. Raczej przypominała dość duże urządzenie, które pozwalało dzwonić, sms-ować, co najwyżej jeszcze radia posłuchać. Dzwonki polifoniczne – to był standard telefonów komórkowych w tym czasie. O niektórych modelach z tych i wcześniejszych lat mówi się niejako o kultowych, niezniszczalnych. Były w stanie przetrwać wiele upadków, nawet zalanie i inne tego typu przygody. Trochę później pojawiły się także modele z aparatem 0,3-1,2 mpix czy muzyką mp3, ale były wtedy drogie, z najwyższej półki. Niewielu je posiadało, ale to się szybko zmieniało, ponieważ wychodziły coraz nowsze modele, zawierające bardziej rozwinięte funkcjonalności. Aż trudno uwierzyć, że w zaledwie 10 lat telefony komórkowe przeszły taką ogromną rewolucję technologiczną. Wtedy raczej nikt nie wyobrażał sobie dotykowych smartfonów, takiej totalnej abstrakcji. Natomiast dzisiaj – niemal większość tego typu urządzeń na rynku. 😉
Internet był? Owszem! Natomiast prędkość nie była zawrotna 128 kb/s, 256 kb/s, 512 kb/s, a 1 Mb/s to max. Po drugie ceny kształtowały się na takim poziomie, że niewielu mogło sobie na taką przyjemność pozwolić. Nie było znanych i najpopularniejszych portali społecznościowych. Dopiero nieco później zaczęły się pojawiać pierwsze takowe projekty. Tak, tak, jestem z tych, którzy znali czasy bez codziennego korzystania z neta! Było inaczej, ale czy gorzej? Nie sądzę! Najzwyczajniej w świecie były inne fajne formy spędzania wolnego czasu, nie było miejsca na takie pochłaniacze czasu. Czym więc stał się telefon? Formą szybkiego i regularnego kontaktu na odległość. A sms-y? Takim trochę komunikatorem do codziennych rozmów. Pisało się krótkie wiadomości tekstowe, liczone w dziesiątkach, setkach, a nawet tysiącach. Korzystało się z pakietów tanich sms-ów, bo bez tego wysyłanie ich w dużej ilości mogło słono kosztować. Dzisiaj tego problemu nie ma, bo wiele ofert zawiera tzw. „no limit” na rozmowy, sms-y czy mms-y. 😀 W 160 znakach, czyli tylu ile zawiera jedna wiadomość czasem przekazywało się ważne informacje, a w wolnym czasie rozmawiało na różne tematy oraz miło spędzało czas na sms-owych pogaduchach. Podobnie jak dzisiaj na internetowych komunikatorach, które poniekąd coraz częściej zastępują być może stare, ale nadal przydatne sms-y. Nie tylko do wysyłania życzeń na święta, urodziny czy inne okazje, ale także w szybkim porozumiewaniu się.
Pomimo upływu lat, ogromnego rozwoju telefonów i ich dużego zaawansowania technologicznego, powszechnej dostępności do internetu oraz ofert z dużymi pakietami GB, nadal krótkie wiadomości tekstowe wysyłane komórką są mega popularne. Co roku operatorzy przekazują statystyki, a w nich wciąż mowa o miliardach przekazywanych sms-ów i te liczby wcale nie mają tendencji spadkowej. Tak, mnie również te informacje zaskakują. Mogłoby się wydawać, że przy takiej niesamowitej popularności fejsa oraz wielu innych portali społecznościowych i ściśle związanymi z nimi komunikatorami, sms-y powinny odchodzić na drugi plan, do lamusa. Jednak tak nie jest, bo wciąż te są szybką, tanią i nie wymagającą łącza internetowego formą komunikacji. Co prawda ja już nie wysyłam tyle sms-ów co kiedyś, a duża część rozmów przeniosła się na łącza wirtualne, które dają więcej możliwości, to te nie odeszły totalnie w zapomnienie. W moim przypadku nie są jeszcze sporadycznym przypadkiem, gdzie najczęściej konieczne jest wysłanie takiej wiadomości od święta, ale także na co dzień. Szczególnie wtedy, kiedy człowiek jest na dłuższą chwilę w trybie offline, odcięty od świata wirtualne, a sms staje się wtedy jedyną formą komunikacji tekstowej na odległość ze światem. Choć komunikatory w moim i zapewne w wielu innych przypadkach wyszły na prowadzenie, to właśnie sms-y nadal pozostaną kultowe podobnie jak niektóre modele telefonów, które do dziś dużo osób wspomina z sentymentem, a nawet niektórzy powracają do nich w odświeżonej wersji. 🙂
Jak zaczęła się Wasza przygoda z sms-ami? Co aktualnie rządzi: sms czy komunikator? 🙂