Stało się! Tak oto 17 grudnia 2016 – dokładnie o 17:00 minęło wyjątkowo nie 365, ale 366 dni (bo luty był dłuższy), czyli dokładnie rok odkąd powstał mój blog – Blomatt. Nowe otwarcie, nowa energia i zupełnie nowy sposób mojego blogowania – takie miało być to moje miejsce w sieci. Choć to nie mój pierwszy blog, ten miał być zupełnie inny – lepszy, o wiele lepszy!
Pomysł na nową przestrzeń pojawił się o wiele, wiele wcześniej, ale różne wydarzenia sprawiały, że termin startu przesuwał się. Ten pierwszy nie podobał mi się, pod koniec tworzyłem notki na siłę. Nie był tym, o czym marzyłem. Wahałem się czy zdecydowanie przekreślić tamten poświęcony czas i zacząć od nowa. Wreszcie nadszedł deszczowy listopadowy wieczór – impuls i konkretna decyzja, zaczynam od nowa! Ktoś pomyśli: z roku na rok rośnie popularność wideo, być może też kosztem blogów, dlaczego zdecydowałem się znów na pisanie? Moja odpowiedź jest prosta: pisanie jak i również tworzenie takiej przestrzeni jest dla mnie fajne! Nie poszedłem może łatwiejszą drogą, licząc na szybką publikę i tzw. popularność, o której tak wielu marzy. Wolałem stworzyć fajne miejsce na luzie, gdzie mógłbym wyzwolić swoją kreatywność i bawić się różnymi formami blogowania. Nie powielać schematów, lecz stworzyć swój unikalny styl, w którym po prostu byłbym naturalny, byłbym sobą. Wystartowałem ponownie z pełną świadomością, że innych blogów są dziesiątki tysięcy i mnóstwo będzie lepszych od mojego. Spotkałem się z opiniami, że nie ma już miejsca na nowe, co oczywiście nie jest prawdą, bo na takie, które ktoś tworzy z pasją – zawsze znajdzie się kąt. A właśnie taki jest Blomatt. 🙂
Blogowanie jest trochę jak gotowanie.
Im więcej serca włożysz do przygotowywanej potrawy, im bardziej będziesz się starać, tym danie wyjdzie lepsze i zachwyci najbardziej wymagającego smakosza. Wyczuje w nim naturalność, włożone chęci i wysiłek. Podobnie ja w każdy napisany wpis starałem się zrobić wszystko, by był najlepszy. Realizowałem różne, czasami nawet szalone i spontaniczne pomysły, a wszystko po to, aby udowodnić, że można pisać inaczej, nie znudzić siebie i innych sztywnymi schematami. Wcale blogowanie nie musi być coraz bardziej passe, a wręcz odwrotnie – jest to ogromna elastyczność i wręcz nieograniczone możliwości. A gdy podochodzi się do tego oryginalnie i kreatywnie może okazać się, że …
Kto się z tym nie zgadza? Przecież tak jest, a wszystko zależy tylko od podejścia do tematu!
366 dni z Blomatt-em!
Przez ostatni rok na Blomatt-cie bywało różnie jeśli chodzi o moją regularność i nie tylko. Miałem moment pewnego załamania, kiedy wręcz na chwilę zawiesiłem blog, ale dzięki Wam nie popełniłem błędu w postaci likwidacji tego miejsca na zawsze. Niestety zdarzały się także braki czasowe i miesiące, w którym było wpisów trochę mniej. Mimo wszystko powstało ich 41, a liczba Waszych odwiedzin w tym czasie przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Ponad 19 tysięcy – normalnie kosmos! Poza tym mnóstwo bardzo miłych komentarzy (ponad 120) czy to tutaj na blogu czy w social mediach dodawała mi ogromnego powera do dalszego pisania – jeszcze lepszego pisania! Mierzyłem wysoko, więc za każdym razem podnosiłem sobie poprzeczkę i nadal to robię, bo nie można stać w miejscu, by zwyczajnie nie cofać się. 5 moich wpisów w ciągu ostatnich 12 miesięcy trafiło na stronę główną Onet.pl do sekcji blogi, a to też dla mnie duże wyróżnienie i potwierdzenie, że mój blog ma sens. Ale Blomatt to coś więcej! Nie zwyczajne, nie banalne wpisy, ale dużo ciekawsze pisanie! Cały czas uczę się i staram się podnosić jakość, by było jeszcze lepiej i tak będzie!
Dziękuję Wam za ostatnie 366 dni, czyli 8 784 godziny, każde 527 040 minut – 31 622 400 sekund, za każde odwiedziny tutaj czy w social mediach, zostawienie lajka pod wpisem. Za każdy miły komentarz, ogromne wsparcie czy każdą sugestię. Dzięki wielkie za to, że jesteście, bo bez Was zapewne nie byłoby to samo. Mogę pisać, że robię to dla siebie i nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, ale myślę, że takie stwierdzenie byłoby rozminięciem się z prawdą, bo Wasza pozytywna energia była bezcenna. 😉
Wielkie dzięki za ostatni spędzony ze mną – na blomatt-cie rok! Piona! 🙂